wtorek, 24 kwietnia 2012

Chillout w ramach pracy za biurkiem

Zdjęcia zamieszczone w poprzednim poście to nic innego jak jedna z wariacji chillout roomów, jakie możemy znaleźć w bajecznym biurowcu firmy Google mieszczącego się w Zurichu. Sam budynek oraz niektóre wykorzystane w nim rozwiązania przyprawiają o zawrót głowy (polecam wygooglować i obejrzeć kilka obrazków), o czym będzie można tu pewnie jeszcze wiele razy przeczytać, ale cieszą czymś jeszcze. Tak zwanymi spaces to contemplate

Tym razem będzie o samym chilloutowaniu się i tego, jaki sprzęt jest niezbędny do tego, aby skutecznie sobie w pracy odpocząć z perspektywy psychologicznego feng shui.





Chillout dude, czyli baw się i pracuj

Przeglądając wyniki różnych badań i raportów, w tym m.in. rezultatów projektu Welcoming Workspace można wyciągnąć wniosek, tak naprawdę w dobrze pomyślanej przestrzeni biurowej nie powinno zabraknąć miejsca do odpoczynku. Z problemem nadmiernej ekspozycji na dystraktory takie, jak rozmowy telefoniczne czy choćby hałas drukarki,  pracownicy są narażeni codziennie. Czasem przez długie godziny pracy. Niestety w wielu tego typu miejscach (szczególnie biurach typu open space) brakuje możliwości schowania się czy choćby ucieczki na moment przed typowym biurowym kieratem. Nie jest to ani przyjemne, ani tym bardziej nie wpływa pozytywnie na wydajność i samopoczucie. Paradoksalnie pozostawienie marginesu na nicnierobienie jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie można zaserwować pracownikom.



Jest czas na pracę i czas na odpoczynek

Chillout roomy są potrzebne w przestrzeni biurowej. W wynikach projektu badawczego Welcoming Workspace wyróżniono, na podstawie m.in. rozmów z pracownikami, trzy niezależne od siebie przestrzenie, które powinny znajdować się w miejscach pracy, wychodzące na przeciw potrzebom pracowników (umożliwiające realizację rożnych stylów pracy). Obok przestrzeni do pracy wspólnej, grupowej (spaces to collaborate) oraz pracy indywidualnej (spaces to concentrate) pojawił się właśnie postulat przestrzeni do odpoczynku. Przestrzeni, która umożliwiłaby oderwanie się od gwaru i szybkiego tempa pracy (spaces to contemplate). Wyróżnienie, a przede wszystkim, wyodrębnienie takich przestrzeni w biurze, wydaje się być kluczowym rozwiązaniem, by zapewnić prawdziwy komfort pracy.



Chillout room i jego feng shui

Co tak naprawdę powinien mieć w sobie taki przykładowy chillout room? Paradoksalnie przede wszystkim zasady. A raczej jedną- to przestrzeń ciszy, którą będą szanować pozostali. Stąd np. zakaz prowadzenia w takich miejscach rozmów telefonicznych czy omawiania grupowych projektów (od tego optymistycznie są inne miejsca i inne rozwiązania). Ta przestrzeń jest przestrzenią pomyślaną samolubnie, dla pojedynczych osób a nie całego teamu kreatywnego, który właśnie musi coś omówić. Ma pozwalać na wyciszenie się, przemyślenie kilku spraw lub chwilę nicnierobienia.

Chillout space powinno się wypełnić mocnymi, naturalnymi elementami, takimi jak dzienne (a nie sztuczne) światło czy obecność dużej ilości roślin. Wizualnie powinna być inna od reszty biura. Już samo wejście tam powinno dawać wrażenie rzeczywistej zmiany naszego otoczenia. Sama przestrzeń powinna być przemyślana tak, aby dawała możliwość znalezienia dla siebie jakiegoś kąta do posiedzenia samemu ze sobą, poczucia prywatności. Wyposażenie takiego pomieszczenia powinno być urozmaicone i umożliwiać ulokowanie ciała w różnych pozycjach- to dość ważne, by móc choćby usiąść w innej pozycji niż ta, w której spędza się większą część dnia (klasyka to krzesło dosunięte do biurka, więc miłą odmianą będzie rozprostowanie nóg, położenie się czy posiedzenie po turecku na poduchach). Chillout room powinien być z jednej strony oazą ciszy, z drugiej zaś namiastką trochę bardziej domowej atmosfery, która chociaż na chwilę pozwala ochłonąć.



Przestrzeń przekuta na praktykę





Wszystkie zdjęcia pochodzą stąd. I tak, to Google w Zurichu. Swoją drogą kabiny i wagoniki spełniają jeszcze jedną, dość ważną funkcję w dobrze zaprojektowanej i przemyślanej przestrzeni biurowej, ale o tym już następnym razem.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Akwarium czy łazienka?

 


Te zdjęcia to nic innego jak jeden z najbardziej zwariowanych, a zarazem pomysłowych rozwiązań na chillout room w sporym biurowym budynku jednej z obecnie najlepiej rozpoznawalnych firm/marek. Więcej o tym, gdzie się zatrudnić, aby móc korzystać (nie tylko!) z takiego office chillout space'a już niedługo.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Postulat ławkowy dla Wrocławia

Postulat ławkowy dla Wrocławia to nic innego jak rzeczywista próba wpłynięcia na poprawę jakości przestrzeni miejskiej w Polsce. Pomysł jest bardzo prosty: zamieńmy ławki OD- społeczne na DO- społeczne i dajmy możliwość ludziom korzystania z przestrzeni jako uczestnicy, a nie jedynie tymczasowi bywalcy.



O co tak właściwie chodzi? 

Przestrzeń, szczególnie miejska, jest zdominowana przez infrastrukturę od- społeczną. Okazuje się bowiem, że znalezienie miejsca, w którym można posiedzieć we dwójkę (nie mówiąc o grupce osób) i porozmawiać jest naprawdę trudne. Szczególnie jeżeli nie chcemy np. płacić przy tym za kawę czy lunch. 

Dookoła jest sporo pojedynczych, izolowanych ławek, które przeciętnego użytkownika skłaniają raczej do patrzenia się w przestrzeń niż odwracania co chwilę głowy, by porozmawiać z osobą siedzącą obok. Takie ławki znajdziemy nie tylko wzdłuż ulic, ale również na głównych deptakach miejskich czy parkach. Przeciętny użytkownik ma w ofercie tylko ławki, które owszem, mogą pomieścić kilka osób, ale zazwyczaj i tak są zajmowane pojedynczo, bo dosiadanie się do kogoś w takim układzie od- społecznym jest trochę jak wkraczanie na czyjeś terytorium. Choćby chwilowo, ale czyjeś. Nawet jeżeli z takiej ławki zechce skorzystać kilka osób, nie jest to komfortowe, a tym bardziej nie umożliwia korzystania z tej przestrzeni na dłużej niż to konieczne. Właśnie ta kwestia została m.in. poruszona w ławkowym postulacie.

O tym, jak to dokładnie wygląda w wersji wrocławskiej, można poczytać tutaj.



Jak może wyglądać realizacja takiego pomysłu?


 (zdjęcie pochodzi stąd, gdzie można podejrzeć jeszcze wiele inspirujących materiałów)

O całej akcji można było dowiedzieć się uwspółcześnioną drogą pantoflową, czyli dzięki mailom (dzę-ku-je-my Ola!). Akcja spotkała się już z pewnym odzewem. Można o niej poczytać m.in. w artykule gazety.pl lub skomentować na facebooku  gazety.pl Wrocław


Jak zwykle wszystko zaczęło się od pomysłu

Ten pomysł z czasem zaczął żyć własnym życiem, a jednym ze skutków zaistnienia owego pomysł było założenie koła Psychologii i Designu. Zanim powstało koło, mieliśmy na swoim koncie już badania, kilka warsztatów o projektowaniu dobrej przestrzeni, których uzupełnieniem były referaty oraz ciekawe dyskusje pojawiające się choćby przy okazji samych warsztatów. Jednak przede wszystkim była to rosnąca potrzeba mówienia o przestrzeni oraz projektowaniu z perspektywy innej niż tylko autorytarnie ustalony projekt miejsca czy przestrzeni. Ten blog to niejako naturalne przedłużenie tej potrzeby.